Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Droga do Domu pielgrzyma

27 stycznia 2018 | Plus Minus | Wojciech Jagielski
Knajpa Madan, a zwłaszcza stoły wystawione na ulicę, była zastrzeżona dla stałych i starych bywalców, weteranów, pionierów, odkrywców. To było ich miejsce, ich stoły
autor zdjęcia: Christer Fredriksson
źródło: Getty Images
Knajpa Madan, a zwłaszcza stoły wystawione na ulicę, była zastrzeżona dla stałych i starych bywalców, weteranów, pionierów, odkrywców. To było ich miejsce, ich stoły
źródło: materiały prasowe

Do Dharamsali ściągały tłumy pątników i włóczykijów, poszukujących wyższej prawdy, szczęścia i wszystkiego, czego brakowało im w zwykłym, codziennym życiu. Do świętego miasta przybyli, niedługo po tybetańskich uciekinierach, także hipisi.

W niespokojnym, rozedrganym tłumie ludzi zatrzymanych nagle w podróży „Święty" wyróżniał się w zasadzie wszystkim. Choć nie robił nic, co zwracałoby na niego uwagę, nie sposób było go nie zauważyć. Niewzruszony, jakby nieobecny, pogodny i jasny, sprawiał wrażenie jedynego spokojnego punktu pośrodku rozgorączkowanego bazaru, jakim w gruncie rzeczy był Pahargandż. Wydawało się, że nie pasuje do tego miejsca, a jednocześnie w oczywisty sposób do niego przynależy, a nawet jest jego nieodłączną częścią. Rankiem widywałem go przy wystawionym na ulicę stole w knajpce Madan przy głównej bazarowej alei. Był wysoki i w przeciwieństwie do podobnych włóczęgów, dziwaków i pielgrzymów mocno zbudowany, wyglądał wręcz na siłacza. Brodaty, z siwymi długimi włosami związanymi z tyłu głowy, w białej koszuli, szerokich spodniach z jasnej bawełny i sandałach na bosych stopach, promieniował onieśmielającym dostojeństwem. Może dlatego zwykle siedział sam.

Knajpa Madan, a zwłaszcza dwie drewniane ławy wystawione na ulicę i służące za stoły, była zastrzeżona dla takich jak on, stałych i starych bywalców, weteranów, pionierów, odkrywców. To było ich miejsce, ich stoły.

Przesiadywali tam, odkąd pamiętam. Przyglądałem się im z położonego naprzeciwko baru, zerkałem nieśmiało, z podziwem, z zazdrością. Bar Kośla w zasadzie niczym się nie różnił od...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Wydanie: 10962

Wydanie: 10962

Zamów abonament