Ustawa jest dobra na wszystko
Degradacje | Boję się utrwalenia w polskim prawodawstwie standardów odwetowych Beata Mik
Żadna ze mnie Kasandra, po prostu źle reaguję na konie trojańskie. Zwłaszcza tratujące system polskiego prawa. Nauczyłam się je rozpoznawać, zanim przybiorą postać przepisu ustawy, niekiedy już w zapowiedziach prac nad jakąś regulacją. Potrafię przewidzieć, co takie monstra, choćby dopiero w stadium prenatalnym, mogą nawyprawiać zarówno w sferze realnej, jak i metafizycznej, mierzonej wrażliwością prawniczą. Dodam, że system prawny postrzegam dwuwymiarowo.
Jako uporządkowany zbiór, którego najmniejszą cząsteczką jest nie tylko widzialna lex, czyli litera prawa stanowionego, lecz także wypełniająca ją substancja ius, czyli nadrzędna wartość przyświecająca normie. Dezintegracja tego zbioru może zatem nastąpić wówczas, gdy koliduje ze sobą dwa lub więcej przepisów, kreując sprzeczne normy, jak również w razie niezgodności między przepisem lub zestawem przepisów a powszechnie akceptowanymi wartościami w danej kulturze. W pierwszym przypadku do usunięcia kolizji wystarcza szybka nowelizacja, w drugim zwykle nie da się posprzątać latami, czasem nigdy.
Piłsudski, skarb przymusowy
Parę tygodni temu zadrżałam na wieść o pomyśle, by aktywować pewne gremium komendą zarządcy innej wspólnoty. Nie zdążyłam wydobyć głosu. Przed skutkami galopady ostrzegł pomysłodawcę ktoś inny. Zwyciężył zdrowy rozsądek. Odnoszę jednak wrażenie, że ów incydent...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta