Biblioteka farmazonów
Lektura książek pisarzy, którzy postanowili skrytykować dobrą zmianę, pokazuje, że im bliżej podchodzą do partyjnej polityki, tym bardziej wychodzą z tej konfrontacji poparzeni.I do końca nie wiadomo, ile w ich prozie diagnozy, a ile autopromocji.
Kto jest najwybitniejszym żyjącym polskim pisarzem? – spytano mnie kiedyś w kulturalnym towarzystwie na bankiecie. Z początku próbowałem kręcić, że nie da się tak po prostu wskazać jednej osoby, lecz w końcu uległem i podałem nazwisko, które – jak to bywa w takich momentach – pierwsze przyszło mi do głowy: Eustachy Rylski.
Dziś nie zmieniłbym zdania. W jego debiutanckim dyptyku powieściowym z 1984 r. „Stankiewicz. Powrót", a także późniejszych dziełach odnajduję to, czego brakuje mi we współczesnej literaturze polskiej. Najlepsze powieści Rylskiego to podszyte fatalizmem moralitety, wystylizowane, zdradzające wrażliwość na przyrodę i proste przyjemności. A przy tym arcypolskie, głęboko osadzone w historii, tradycji, literaturze i naszych odwiecznych dylematach. Niewielu potrafi jednym zdaniem zaczarować czytelnika i wprowadzić w nastrój tak jak Rylski, a zarazem nie tracić z horyzontu opowieści, która trzyma w napięciu do ostatnich, chwytających za gardło scen. Patos łagodzony jest ironią i poczuciem humoru.
Nie bez znaczenia pozostawała też jego pozycja outsidera. To mogło imponować, bowiem 73-letni Eustachy Rylski przez wiele lat chodził własnymi drogami. Doceniany zarówno na prawicy, jak i lewicy. Trudno było go przekabacić, przekupić nagrodami czy recenzjami. Nikomu nie starał się przypodobać, literaturę traktował jak hobby, a nie sposób na życie....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta