Uboczne skutki wojny wokół Sądu Najwyższego
Spór o sądy | Bez autorytetu sędziego i wymiaru sprawiedliwości trudno sobie wyobrazić państwo prawne.
Sądy są różnie oceniane, ale dominuje przekonanie, że sędzia, interpretując prawo, z zasady wyłącza te motywacje, które nie są tylko obiektywną wiernością jego literze i duchowi. Takie przekonanie zostało ostatnio mocno zachwiane.
Rozumiem, że sędziowie mogą być zaniepokojeni zmianami przeprowadzanymi przez władzę ustawodawczą. Uderzają one bowiem w zastany ład, w którym nauczyli się funkcjonować. Na ogół nie lubimy zmian, szczególnie wprowadzanych przez kogoś innego. Zmiany łączą się z ryzykiem, naruszają sferę komfortu i bezpieczeństwa. Obrona zaś ważnego interesu grupowego, jeżeli wiąże się z dużymi emocjami, powoduje tzw. syndrom zbiorowego myślenia. Ludzie, nawet bardzo kompetentni, wzajemnie utwierdzają się w oczekiwanej argumentacji, uciekając od podejrzenia o brak solidarności z grupą. Borykają się z tym naszym konserwatywnym usposobieniem wszyscy reformatorzy, którzy próbują modernizować i usprawniać struktury i instytucje. Powstała bogata, interdyscyplinarna gałąź wiedzy na temat zarządzania zmianą, bo to takie trudne.
Czego sędziom nie wolno?
Niepokój w środowiskach sędziowskich budzi zamiar reformatorów wprowadzenia monteskiuszowskiej zasady, że rozdzielone władze powinny jednak wzajemnie się ograniczać i kontrolować. Monteskiusz uważał, że władza niekontrolowana stwarza pokusy dla osób ją sprawujących. Obawa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta