Pokusa kiczu pojednania narodowego
Politycy, nie będąc gotowymi na wysiłek porozumienia, robią zbyt dużo, by taką perspektywę oddalić
Na marginesie porażki, jaką okazała się organizacja wspólnego marszu polityków 11 listopada, raz jeszcze powróciło pytanie o możliwość politycznego pojednania i zgody Polaków. Rzeczywiście, 100. rocznica odzyskania niepodległości wydawała się ku temu okazją niemal doskonałą. Trudno jednak niestety oprzeć się wrażeniu, że sposób, w jaki nasi politycy traktują perspektywę pojednania i zasypania głębokiego podziału między nami, jest często „niedźwiedzią przysługą", która możliwość taką oddala.
Pokusa gry
Mówiąc to, warto zacząć od banału. Akty politycznego pojednania, tam zwłaszcza, gdzie w sytuacji dramatycznych podziałów przynosiły przejściowy choćby skutek, nie były ani magicznym politycznym zaklęciem, ani bułką z politycznym masłem. Tak było w Hiszpanii po roku 1975, tak było w RPA po roku 1990, tak było w relacjach międzynarodowych między Francją i Niemcami, czy Polską a Niemcami po II wojnie światowej. Wszędzie tam potrzebne były przekraczające polityczne tu i teraz, odwaga i dalekowzroczność, jakimi wykazali się: król Juan Carlos, Nelson Mandela i Frederik de Klerk, Robert Schuman i Konrad Adenauer, polscy biskupi i polscy oraz niemieccy politycy....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta