Unijna armia leci na F-35
Prezydent Macron chce wspólnej europejskiej obrony. Nawet jeśli powstanie, to przez dekady będzie miała amerykańskie myśliwce.
Anna Słojewska z Brukseli
Francuski przywódca był w poniedziałek i wtorek z wizytą państwową w Brukseli. To pierwsza taka wizyta od 1971 roku, mimo że między oboma krajami istnieją niezwykle ścisłe więzy.
Zanim przyjechał i spotkał się z królem Filipem, Pałac Elizejski zdecydował się wydać oficjalny komunikat o tym, że decyzja rządu Belgii o zakupie amerykańskich myśliwców jest jego suwerennym wyborem. To było konieczne, żeby uroczystości przebiegały w dobrej atmosferze.
Trzy warunki, trzy oferty
Belgijski rząd już w 2014 roku postanowił o wymianie floty myśliwców dla belgijskiej armii, a przetarg rozpisał w marcu 2017 roku. Obecnie Belgowie latają na amerykańskich F-16, ale potrzebne są nowe. Warunki były trzy. Nowe maszyny muszą należeć do najlepszych dostępnych na rynku, cena musi być konkurencyjna, a dodatkowo oferent powinien zaangażować belgijski przemysł. Każdy z tych punktów miał przypisaną wagę, odpowiednio 57, 33 i 10 proc.
Od początku liczyły się trzy oferty: amerykański F-35 koncernu Lockheed Martin, brytyjski Typhoon...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta