Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Jak nie ćpać i być sobą

21 listopada 2018 | Kultura | Paweł Szaniawski
Marcus Miller od 26 do 30 listopada zagra w pięciu miastach
źródło: materiały prasowe
Marcus Miller od 26 do 30 listopada zagra w pięciu miastach

Marcus Miller, słynny amerykański basista opowiada Pawłowi Szaniawskiemu 
o spotkaniach z Milesem Davisem i polskim muzykami oraz o koncertach w Polsce.

Rzeczpospolita: Jak zaczęła się pana współpraca z Milesem Davisem?

Marcus Miller: W 1981 roku Miles szykował się do powrotu na scenę po paru latach przerwy. Próbował montować młody zespół. Pomógł mu w tym saksofonista i to on polecił mnie jako basistę. Miles zadzwonił do mnie i zaprosił do legendarnego Columbia Studios, by nagrać materiał z jego nową ekipą. I tak Bill grał na saksofonie, Al Foster znowu na bębnach, Barry Finnerty na gitarze i Sammy Figueroa na perkusji. Nagrywaliśmy mniej więcej przez tydzień, a później mieliśmy trasę koncertową. Ostatecznie gitarzystą został Mike Stern, a perkusistą Mino Cinelu.

A jak określiłby pan rolę basisty w zespole?

Bas łączy bębny z pozostałymi instrumentami. To źródło harmonii i rytmu, spaja cały zespół.

I dlatego pan sięgnął po gitarę basową?

Mój kumpel dostał taką gitarę jako prezent gwiazdkowy. Pozwolił mi pograć, a ja zakochałem się w tym instrumencie. Grałem wcześniej na...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Wydanie: 11211

Wydanie: 11211

Spis treści

Reklama

Komunikaty

Zamów abonament