Nie można trwonić żadnej chwili
Nowa płyta Stanisława Soyki to pierwszy od lat album z własnymi, osobistymi tekstami.
Śpiewa pan pogodnie, ale zaskakuje w nowych piosenkach tematami przemijania i śmierci. Panie Stanisławie, w kwietniu skończy pan dopiero 60 lat!
Ale nie jestem już facetem dwudziestoletnim ani trzydziestoletnim i chcę powiedzieć o sobie coś ważnego. Nie trzeba być dziewięćdziesięciolatkiem, by myśleć o przemijaniu i śmierci. Wystarczy, że umierają bliscy ludzie: przyjaciel, brat. Wtedy poza smutkiem pojawiają się refleksje o życiu. Moja jest pozytywna, dopingująca: nie wolno trwonić żadnej chwili, każdy dzień jest skarbem. Trzymam się kamedulskiego „Memento mori".
A czy fakt, że debiutował pan płytą jako dwudziestolatek, nie zmienia pana perspektywy?
To wielkie szczęście, że trafnie odczytałem moje powołanie. Jestem wierny swemu wyborowi, konsekwentny i nie mam innych planów. Kiedy wchodziłem w świat muzyki, marzyłem tylko o tym, by akceptowali mnie mistrzowie i by zarabiać na chleb.
Dziś pan sam jest mistrzem i daje zarabiać innym.
Oddaję to, co sam dostałem. Lubię też myśleć o tym, że Michał Anioł czy Leonardo da Vinci byli fachowcami, rzemieślnikami. Warto się zastanowić, kiedy padło po raz pierwszy określenie „artysta". Podejrzewam, że w XIX w., w romantyzmie. Oczywiście, ważny jest twórczy szał i emocje i jeśli są takie dodatki, które skupiają uwagę ludzi, to dobrze, bo mówimy o ponadprzeciętnym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta