Piosenka o mojej Warszawie
Warszawa stała się wielkim placem budowy. Nie chodzi mi tylko o te lśniące szklano-betonowe wieżowce, które wyrastają jak halucynogenne grzyby po deszczu – wszak patrząc na nie, można dostać zawrotu głowy (przecież niedaleko Dworca Centralnego pnie się w górę najwyższy budynek w kontynentalnej Europie, 310-metrowy Varso Tower).
Nie chodzi też jedynie o to, że na każdym skrawku ziemi w centrum powstają nowe apartamentowce, biurowce czy luksusowe sklepy, a między nimi nowe drogi, oba brzegi Wisły zepnie zaś kolejny most. Ani też tylko o to, że metro jest czyste, tramwaje nowoczesne i niskopodłogowe, a coraz więcej obcokrajowców przyjeżdża i podziwia metropolię, która zaledwie 76 lat temu była wielkim cmentarzyskiem i niekończącą się połacią gruzów. Nie ukrywam, że to też zafascynowało w tym mieście mnie, choć urodziłem się i ćwierć wieku mieszkałem w Krakowie.
Warto jednak również obserwować, jak Warszawa staje się placem budowy ideologicznej. Raptem kilka miesięcy od...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta