Siła bierze się ze złości
Byłam taka silna, bo życie mnie skrzywdziło. Mój charakter wykuł się z buntu wobec sytuacji, z którą musiałam się zmierzyć – mówi Michałowi Kołodziejczykowi Sylwia Gruchała, była florecistka, dwukrotna medalistka igrzysk olimpijskich.
Plus Minus: Powiedziała pani kiedyś, że nie wierzy w sukcesy grzecznych dziewczynek w sporcie. Zawsze była pani niegrzeczna?
Swoją córkę też tak wychowuję. Uważam, że dziecko nie powinno być przesadnie posłuszne i grzeczne, bo dzieci z natury takie nie są. Nie można zabijać w człowieku jego naturalnego charakteru. To jest barbarzyństwo. Byłam wychowywana w swobodzie, może dlatego, że tylko przez ojca. Robiłam, co chciałam.
Pani zdanie zawsze było najważniejsze?
To była moja siła. Jak powiedziałam coś na głos, to starałam się za wszelką cenę udowodnić, że mam rację. Dziś jest inaczej, dojrzałam, zmieniło mnie macierzyństwo. Doszłam do wniosku, że lepiej być szczęśliwą, niż mieć rację. Ale jako florecistka byłam zbuntowana, miałam dużo do powiedzenia. Myślę, że także dlatego trener postawił na mnie jako na liderkę zespołu. Zauważył we mnie mocny charakter, odporność psychiczną, która pozwalała mi być tą zawodniczką, która kończyła mecze. Miałam największą odpowiedzialność – dowieźć wynik do końca.
Dużo czasu zajęła pani przemiana w kogoś, kim jest teraz?
Sport buduje w człowieku upór. Dużo rzeczy robi się może nie wbrew sobie, ale z dużym wysiłkiem. Sport i życie pokazały mi, że jeśli naprawdę chcesz dojść do wyznaczonego wcześniej celu, to najwięcej do pokazania masz w trudnych momentach. Kiedy ci się bardzo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta