Podległość jest gdzie indziej
Jeśli za sto lat nasz język będzie jeszcze istniał...". To co po przecinku nie ma żadnego znaczenia w tym strasznym zdaniu. Zdaniu, które nie przyszłoby do głowy Francuzowi, Anglikowi czy Hiszpanowi. Ale już Gombrowiczowi mogło się ono pomyśleć, i to chyba nie raz, skoro napisał je w liście do Czesława Miłosza. Od tamtej pory minęło już kilkadziesiąt lat, więc można założyć, że odpowiedź na tamtą wątpliwość będzie twierdząca. Ale rzecz nie w konkretnej dacie, tylko mglistej niepewności. A ta zamiast mijać, gęstnieje.
Pewne swojego przetrwania mogą być tylko języki konieczne, a nie jest ich znowu tak wiele. To te, w których myśli i odruchy, kłamstwa i marzenia, z którymi człowiek nosił się od urodzenia i nie potrafił ubrać w słowa, nazwano po raz pierwszy. Zrosły się z ich brzmieniem i składnią, są u siebie, bezpieczne i na swoim miejscu tylko w nich. Wszystko, co potem, było już tylko tłumaczeniem, światłem odbitym od początkowej jasności. Pewność siebie, którą zdobywały tymi odkryciami, rozchodziła się jak dreszcze po całym ciele języka. Jest w pozdrowieniach i grzecznościowych zwrotach; słowach nazywających kosze na śmieci, chodniki i przejścia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta