Więźniowie, których trzeba chronić
Świeżo przybyły najpierw parzy herbatę, robi pranie. Z czasem ktoś namówi go, by dotknął cudzej bielizny leżącej na podłodze, w więziennej mentalności jest to bowiem aktem upokorzenia. Stanie się workiem treningowym. Będzie jadał z podłogi, lżony i tresowany niczym pies. W końcu posłuży jako obiekt czynności seksualnych - mówi Mariusz Snopek, ekspert w dziedzinie resocjalizacji, pracownik służby więziennej.
Plus Minus: Za murami więzienia cwel to podczłowiek, nikt. Maltretowany, bity, a nawet zbiorowo gwałcony, według uznania oprawców.
Tak było dawniej. Współcześnie przemoc fizyczna zdarza się coraz rzadziej. W społeczeństwie więziennym wciąż obowiązuje jednak nieformalna struktura warstwowa. Na czele stoją członkowie podkultury więziennej zwanej grypserą. Poniżej lokują się więźniowe niegrypsujący. Trzecia warstwa to „zdegradowani" (nazywani wulgarnie cwelami), stanowiący więzienne dno.
Kim są więźniowe zdegradowani?
To ludzie odrzuceni przez ogół więziennej populacji. Traktowani niczym trędowaci, których nie można nawet dotknąć, bo kontakt z nimi grozi „ubrudzeniem", w konsekwencji zaś samodegradacją. Niestety, polskie prawo nie dostrzega problemu takich osób, dyrekcja zakładów karnych umieszcza ich zatem w nieformalnych oddziałach lub celach zwanych ochronkami. O nich samych mówi się zaś „chronieni" lub „poszkodowani". Często od razu po przybyciu skazanego do więzienia kwateruje się go w oddziale chronionym.
Z góry wiadomo, że będzie zdegradowany?
Tak. W swoich badaniach poddałem analizie 60 proc. przypadków degradacji w pięciu polskich więzieniach (ponad 200 osób). Okazało się, że główną jej przyczyną jest rodzaj popełnionego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta