W przyszłości Stocznia Gdańsk będzie stała na trzech nogach
Pierwsza noga to powrót do produkcji statków, druga – wieże wiatrowe, trzecia – skomplikowane konstrukcje stalowe – mówi Andrzej Kensbok, wiceprezes Agencji Rozwoju Przemysłu. Marcin Piasecki
Minęło pół roku od przejęcia Stoczni Gdańsk przez Agencję Rozwoju Przemysł (ARP). Co się w niej dzieje?
Konsekwentnie prowadzimy działania porządkujące i przywracające regularny tryb pracy. Kiedy weszliśmy do stoczni, okazało się, że w zasadzie została utracona zdolność produkcji statków. Szuflady z zamówieniami były niemal puste. Wyglądało to tak, jakby władze stoczni i jej większościowy udziałowiec od dziesięciu lat nie chcieli przyjmować zleceń na produkcję statków. To spowodowało wygaśnięcie wielu certyfikatów, pozwoleń i erozję kompetencji załogi. Zlikwidowano biuro konstrukcyjne. Słowem, stocznia straciła podstawowe umiejętności. Nowy, skompletowany przez nas zarząd zaczął od odtwarzania tych kompetencji, udało się też zdobyć dużo zamówień, w których stocznia głównie występuje jeszcze jako podwykonawca.
Tylko czy odbudowa tych pełnych kompetencji ma sens? Może lepsza jest specjalizacja, a nie snucie planów, by budować statki od A do Z?
Też zadawaliśmy sobie to pytanie, bo żeby odbudować pełne kompetencje, musi być rynek, produkt i zespół, który w to wierzy, który ma umiejętności. Dlatego na początku przyjęliśmy założenie, że Stocznia Gdańsk nie będzie budować statków na dużą skalę, jak to się dzieje w Korei, Chinach czy Japonii. Natomiast chcemy uczestniczyć w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta