Poczet hejterów polskich
Świat hejtu coraz mocniej pożera wszystko, co było normalne. Wyważone wystąpienie Donalda Tuska posłużyło za odskocznię dla promującego się agresją, do niedawna poważnego komentatora.
Przewidywania co powie 3 maja Donald Tusk, mniej więcej się sprawdziły. Postanowił Polaków olśnić, zwłaszcza młodszych. A przecież ten występ zyskał nagle tak nieoczekiwany kontekst, że mógłby być ważnym przyczynkiem do rozważań o różnicach między dawną polityką i obecną. Między dawnym światem i dzisiejszym.
Pierwsza uwaga dotyczy samego przemówienia, czy też wykładu, wygłoszonego na Uniwersytecie Warszawskim. Jeszcze nie przebrzmiały słowa przewodniczącego Rady Europejskiej, a ja miałem historyczne skojarzenie. Franklina Delano Roosevelta, prezydenta Stanów Zjednoczonych w latach 1933–1945, wielu uważało nie tylko za tęgi umysł, ale wręcz za intelektualistę. Jego następcę Harry'ego Trumana – za prostaczka. Tymczasem to Truman przeorał całą zawartość biblioteki miejskiej w rodzinnym prowincjonalnym Saint Louis. A Roosevelt... miał podobno okładki ważnych książek na półkach zamiast samych książek. Tak mówili złośliwi.
Otóż mowa czy wykład Tuska to były takie okładki, same tytuły. Wyliczył globalne problemy – od zmian klimatu po problem uzależnienia młodzieży od internetu. Zaświecił nimi nad polską szarzyzną, ponad banałem naszego prania się po pyskach. Ale jego pogląd na wszystkie te tematy pozostał nieznany. Ja rzucam pomysł, a wy go łapcie? Ale kto ma łapać? Grzegorz Schetyna i Ewa Kopacz obecni na uniwersyteckiej sali? Zajęci...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta