Ja tylko handluję śledziami
Budowałem swoją karierę na nieustannym przełamywaniu wstydu. Dziś mamy epokę bezwstydu. Zanikają kryteria, punkty odniesienia. Dlatego tak się upieram przy rzemiośle, bo to może ostatnie w miarę trwałe kryterium - mówi Jan Englert.
Plus Minus: Jesteśmy po setnym przedstawieniu „Garderobianego" Ronalda Harwooda – ja byłem na widowni, pan na scenie. Pan gra tam wielkiego aktora szekspirowskiego broniącego swojej zawodowej godności, a zarazem bufona i kabotyna. Odnalazł pan w tym tekście prawdę o swoim zawodzie?
To opowieść nie tylko o mnie, ale o każdym aktorze, który na dokładkę kieruje grupą teatralną. On zagrał 227 razy Króla Leara. Nie do końca się na początku zgadzaliśmy z reżyserem Adamem Sajnukiem, bo on chciał tę postać kompromitować.
Dawny teatr jako coś rozpadającego się, podlegającego erozji.
Szmirusy, kiepski teatr, takie wrażenie miało powstać. Spytałem reżysera: jeśli ktoś zagrał z powodzeniem 227 razy Leara, to czy na pewno jest szmirusem? Za to zasługą reżysera jest przeczytanie Harwooda przez „Króla Leara". To Adam Sajnuk dodał scenę, w której Sir gra na scenie w akompaniamencie burzy – w tekście jest trochę inaczej.
Ale jeśli ja gram „drugorzędnego aktora kierującego trzeciorzędnym zespołem", to mam powody do przemyśleń (śmiech). Nie chodzi o to, że Narodowy jest trzeciorzędnym teatrem. Ale rozumiem te wątpliwości, kompleksy. Rozumiem jego zabiegi o tytuł szlachecki, a równocześnie poczucie, że gra tyle razy Leara i nic z tego nie wynika. Tak, to sztuka bardzo zrozumiała dla aktorów. Sir mówi: nietolerancja, wieczne...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta