Uskrzydlone nogi
Rumunka Simona Halep udowodniła, że już umie grać na trawie i pokonała zupełnie bezradną Serenę Williams w finale Wimbledonu.
Finał kobiecy trwał 57 minut, nie zadowolił tych, którzy zapłacili 185 funtów za miejsce na korcie centralnym – sytuację uratowali debliści, którzy grali po Serenie i Simonie przez pięć godzin i zapewnili dobre wykorzystanie biletu.
Jednak było warto oglądać Halep w meczu życia. Rumunka miała plan, wykonała go perfekcyjnie, w wielu wymianach kazała publiczności zrywać się z krzesełek i podziwiać swe niezwykłe umiejętności. Wynik 6:2, 6:2 wskazuje, że napięcie nie zawsze sięgało szczytów, ale przegrywającą była przecież Serena Williams, mimo dojrzałego wieku, macierzyństwa i unikania startów w turniejach na trawie, wciąż wnosząca na kort aurę wielkości i ciągłe zagrożenie eksplozją tenisowej mocy.
Nie eksplodowała, porażkę przyjęła z gracją, odebrała ciepłe uczucia publiczności (nie zawsze Wimbledon kochał Serenę), pozostawiła otwarte pytanie, jak długo będzie w stanie gonić rekord Margaret Court, czyli starać się wygrać 24. turniej Wielkiego Szlema. Czy wiek przeszkadza już za bardzo, czy wzięte w ostatniej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta