Dowód na istnienie
Bóg nie obiecuje i nie gwarantuje nam nic, co mogłoby powiększyć stan naszego posiadania. Bóg proponuje wiarę. Cud ufności po ciemku. Wiarę, która na dobrą sprawę zaczyna się tam, gdzie kończy się rozsądek.
Wydaje się, że dzisiejszemu światu nic nie jest tak potrzebne jak świadectwo człowieka wierzącego. Człowieka, który swoim stylem życia staje się dowodem na istnienie Boga. To ja mam być dowodem na istnienie Boga.
Wiara, jak pisze ksiądz Twardowski, jest cudem ufności po ciemku. Wiara ma być cudem pośród różnych ciemności tego świata: dziwnej nieraz polityki, niedorzecznych ustaw, które są często przeciw człowiekowi; przeciw rodzinie, przeciw państwu; pośród tragedii, których nie potrafię wytłumaczyć i zrozumieć, jak choćby ta ostatnia na Lampedusie. W tych mrocznych miejscach, w tych pokrętnych czasach każdy z nas ma być dowodem na istnienie Boga.
Przecież dotykamy Go w sakramentach. Spożywamy Go, wchłaniamy Go, nosimy Go w sobie. W każdej Komunii Świętej On daje swoje Ciało i natychmiast bierze moje. Po to, by Jezus mógł wyjść z tej pięknej naszej katedry, z naszych świątyń, z naszych kościołów na ulice. Gdziekolwiek więc pójdę, mogę Go zanieść, właśnie ja, bo staję się Jego tabernakulum. Tabernakulum żywym. Pomimo moich grzechów, słabości, pomimo moich wad Chrystus ciągle mi się powierza i pozwala nosić. Pozwala, bym reprezentował Go tam, gdzie żyję. Choćby to były najciemniejsze zakamarki naszego życia albo takie drogi, na których wydaje się, że nie ma dla Niego miejsca. Tam mogę Go zanieść tylko ja, tylko ty, nikt więcej. Staję się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta