Odzyskać prawdziwy wybór
Na Zachodzie elity uznały, że obowiązujący od dziesięcioleci model liberalnej demokracji jest doskonały i kropka. To, co dziś jest nazywane populizmem, to bunt przeciwko brakowi alternatywy dla tego systemu - mówi prof. Andrzej Bryk, historyk ustroju, amerykanista z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Plus Minus: „Populizm osiągnął swój szczyt", „populiści przejmują władzę". W tak alarmistycznym tonie określano dojście do władzy Donalda Trumpa i ugrupowań prawicowych w Europie. Pełna oskarżeń o populizm była też ostatnia kampania wyborcza w Polsce. Trzeba bać się populistów?
Populizm ciągle poszukuje swojej definicji. Dla wielu ma znaczenie negatywne jako niebezpieczna demagogia. Zagrożenie dla liberalnej demokracji. Etykietka populisty ma deprecjonować politycznie, moralnie, wykluczać z debaty politycznej.
Nie zawsze tak było.
Historia ruchów populistycznych jest długa. Można je zdefiniować jako ruchy o różnych celach politycznych, składzie społecznym i skuteczności, począwszy od demagogicznych ślepych buntów do takich, które potrafiły wymusić korektę oligarchicznego systemu oraz przywrócić poczucie ładu politycznego i lojalności społeczeństwa wobec swoich elit.
Przeciwko komu buntują się populiści?
Najogólniej to rewolty przeciw oligarchicznym elitom, gdy stosunkowo wąska grupa władzy monopolizuje życie polityczne, prywatyzuje zyski z dóbr publicznych i przerzuca na społeczeństwo koszty ich uzyskania, gdy mechanizmy ustrojowe mające temu zapobiegać okazują się tylko formalne. Ruchy i partie, umownie nazywane populistycznymi, są już znaczącą siłą żądającą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta