Rzuciłem granat
Tylko współpraca nas ocali. Ważna jest odpowiedzialność nie tylko za słabszego, ale też za to, jak wiele zasobów mamy. Trzeba zlikwidować swoją chciwość - mówi Jakub Żulczyk, pisarz, scenarzysta.
Plus Minus: To, co napisałeś, jest chore.
Lubię to słowo: „chore". Po tej książce ludzie do mnie piszą: „Żulczyk, ty chory poj...e".
Mają rację. Czytając twoje „Czarne słońce", człowiek może złapać się na tym, że śmieje się z tego, jak neonaziści mordują dzieci.
Ta książka jest ścianą, która spada na czytelnika, i pierwsze reakcje na nią są bardzo emocjonalne. Powiedzenie, że jest genialna, się zdarza i stwierdzenie, że jest tragiczna, też. To są dość emocjonalne reakcje.
Na poziomie racjonalnym też można mieć z nią problem.
Jak mówisz, że to jest „chore", to znaczy, że cię zdezorientowałem.
Dałem wciągnąć się w twoją grę, a potem zastanawiałem się, czy coś jest ze mną i z tobą nie tak.
I z Gruzem. Nasz główny bohater w śmieszny sposób mówi. On jest debilem i ma swoją własną spotworniałą składnię. Jak kartkowałem tę książkę, to miałem momenty, że sam się śmiałem z rasistowskich, wulgarnych i brutalnych fragmentów. Pewnie dlatego, że zamiast opisywać nienawiść, dałem jej głos. Jak ona zaczęła mówić, to nie wiedziałem, jak zareagować. Śmiech jest częścią tej reakcji.
I ta poetyka: „okna w blokach przypominały szuflady w krematorium", a „sprawa jest jasna, jak biała rasa".
Jestem trochę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta