Strach elit przed masami
PiS wykorzystało dwie najsilniejsze wartości wspólnotowe: naród i wiarę. PO zaś nie potrafiła wynaleźć żadnego języka wspólnotowego - mówi Aleksander Smolar, socjolog i ekonomista.
Plus Minus: Za nami 30 lat wolnej Polski. Gdybyśmy spojrzeli na nie z dzisiejszej perspektywy, to jakie decyzje uważa pan za kluczowe?
Trudno powiedzieć coś oryginalnego. Wiadomo, że te najbardziej kluczowe decyzje zapadały na samym początku i są utożsamiane z polityką Tadeusza Mazowieckiego i Leszka Balcerowicza – ustanowienie demokracji, państwa prawa, wolnego rynku, samorządów, otwarcie Polski na świat, kurs na integrację z Zachodem.
Jak pan oceniał rolę Lecha Wałęsy w tych pierwszych latach?
Różnie. Był on przywódcą i bohaterem wielkiego ruchu, znakomicie się zachował w kilku krytycznych sytuacjach, dlatego ludzie mu wierzyli i ufali. Ale w warunkach Polski już demokratycznej było gorzej. Jego osobowość nie była demokratyczna, jego rozumienie funkcjonowania machiny państwowej nie było dojrzałe, a do tego dochodzi jego kapryśny charakter. Wszystko to sprawiało, że zamiast umacniać młody system demokratyczny w Polsce, dbać o instytucje – skłaniał się ku falandyzacji prawa. Dziś to trochę zapomniany termin (pochodzący od nazwiska jego doradcy, Lecha Falandysza), który oznaczał manipulowanie prawem dla poszerzenia władzy Lecha Wałęsy.
Ówcześni współpracownicy Wałęsy uważają, że musiał walczyć o swoje, bo obóz Tadeusza Mazowieckiego, którego pan był częścią, chciał go zepchnąć na margines. Zgadza się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta