Laudacja na cześć
Siedemdziesiąt lat to niewiele, zwłaszcza jeśli jest się drzewem albo działaczem KOD-u. Oba te zjawiska zresztą znikają w Krakowie równie szybko jak wyborcy Jarosława Gowina. W innym jednak wypadku siedemdziesiątka to, nie oszukujmy się, kres żywota, czas smuty, pora na ostatnie ze światem rachunki.
I rzeczywiście, Ryszard Legutko jest, co tu kryć, człowiekiem ze wszech miar przegranym, bez fachu w ręku, umiejętności, talentów. Bo przecież, zgodzimy się wszyscy, filozof to nie zawód. To może być postawa życiowa, owszem, stąd zwrot „nie filozuj", którym raczyły przemądrzałych gówniarzy sfrustrowane nauczycielki, ale to w żadnym razie nie jest zawód. Ani taki półki na książki nie zrobi, ani dziecka z kokluszu nie wyleczy. Tak, fachu w ręku, wykształcenia jakiegoś ten pożal się Boże jubilat nie ma i z tym pogodzić się trzeba.
A umiejętności? Ryszard Legutko twierdzi co prawda, że potrafi gotować, i jego bliscy przypominają sobie, że w drugiej połowie XX wieku faktycznie coś ugotował, szczęśliwie jednak zapomnieli smak tej traumy....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta