Dramat europejski

O pandemii z włoskiego punktu widzenia i o przyszłości UE – mówi profesor Uniwersytetu w Wenecji Jan Zielonka.

Jest pan teraz we Włoszech, gdzie od czterech tygodni trwa powszechna kwarantanna. Rzeczywiście jest tak strasznie, jak pokazują to w telewizji?

Nawet gorzej. Mamy setki zgonów dziennie. W samej Toskanii – gdzie przebywam – więcej niż w całej Polsce, o północy Włoch już nie wspomnę. Od kilku tygodni kraj jest zamknięty i nikt już w tej chwili nie zważa na polityków. Ludzie słuchają wirusologów. Dramat polega jednak na tym, że nie wiedzą, kiedy to się skończy.

Czy to już kryzys politycznego przywództwa? Politycy zawiedli, stali się niewiarygodni?

Rząd pod wodzą premiera Contego zachowuje się bardzo odpowiedzialnie. Tego samego nie można powiedzieć o opozycji pod wodzą pana Salviniego. Z  kolei były premier Renzi niby jest częścią koalicji rządowej, lecz zachowuje się niezbyt lojalnie. Obie te grupy „dysydentów" mają jednak coraz gorsze notowania w społeczeństwie. Demagogia nie opłaca się w okresie zagrożeń. Na początku epidemii wiele fabryk w północnych Włoszech działało, bo była presja biznesu, aby ich nie zamykać. To wywołało problemy, z jakimi dziś boryka się Lombardia.

W Polsce też toczy się taka dyskusja. Wiele osób zastanawia się, jaki sens miało zamykanie szkół i wprowadzanie pierwszych zakazów przy...