Porażka Dudy to koniec władzy PiS
Najpierw trzeba odbić urząd prezydenta, a później rząd – zapowiada Rafał Trzaskowski, kandydat KO na prezydenta.
Deklarował pan, że nie zamierza kandydować w wyborach prezydenckich, bo umówił się z warszawiakami, że będzie prezydentem stolicy przez pełną kadencję. Dlaczego oszukał pan mieszkańców stolicy?
Sytuacja zmieniła się diametralnie. Po pierwsze, epidemia Covid-19 pokazała dramatyczną słabość państwa PiS i potrzebę silnego prezydenta. Dziś nad Pałacem Prezydenckim powiewa biała flaga. W trudnych czasach potrzebny jest prezydent, który będzie patrzył władzy na ręce i pobudzał ją do działania. Po drugie, jasne stało się dla mnie w ostatnich tygodniach, że PiS będzie robił wszystko, żeby niszczyć samorządy i ograniczyć ich władzę. Jako prezydent Polski nie pozwoliłbym na zniszczenie lokalnych autorytetów stojących najbliżej obywateli.
Również pańska partia deklarowała, że Małgorzata Kidawa-Błońska była, jest i będzie kandydatką Platformy na prezydenta. Co dzisiaj można powiedzieć o wiarygodności środowiska PO?
Gdyby nie Małgorzata Kidawa-Błońska, niedemokratyczne wybory odbyłyby się 10 maja i wygrałby je Andrzej Duda. Za swoją pryncypialną postawę zapłaciła wysoką ceną polityczną. Nasz elektorat nie poszedłby na wybory, dlatego traciliśmy w sondażach. Konieczne teraz było pobudzenie ludzi do walki i przekonanie, że na demokratyczne wybory prezydenckie należy iść.
A nie jest tak, że kandyduje pan po to, żeby uratować Platformę przed...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta