W długiej kolejce do głosowania
Gdy w niedzielę Białorusini wybierali prezydenta, w kraju wyłączono internet, a do stolicy ściągnięto żołnierzy. Władze uderzyły w sztab opozycji aresztowaniami.
Gdy tylko rządzący od 1994 roku prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko oddał głos w lokalu wyborczym, natychmiast zaczął atakować swoich przeciwników politycznych.
– Nie uważam tego człowieka za konkurenta. To państwo (zwrócił się do przedstawicieli mediów – red.) zrobiliście z niej czołową rywalkę, a ona przecież przyznaje, że nie wie, gdzie trafiła i co ma robić – mówił o Swiatłanie Cichanouskiej, która w ostatnich tygodniach stała się symbolem nadziei dla przeciwników reżimu na Białorusi.
Wystartowała zamiast aresztowanego męża i popularnego blogera Siarheja Cichanouskiego. Gdy w niedzielę głosowała w Mińsku, kilkaset osób zgromadziło się, by ją przywitać. Tłum dziennikarzy całkowicie sparaliżował pracę lokalu wyborczego. Już po oddaniu głosu zaapelowała do wszystkich członków komisji wyborczych, by „uczciwie policzyli głosy". – Nie chcę powtórki z 2010 roku – rzuciła, mając na myśli brutalną pacyfikację powyborczych protestów, gdy aresztowano niemal wszystkich rywali Łukaszenki.
Samochody pancerne i płoty w centrum
Jeszcze w sobotę wieczorem białoruskie służby otoczyły wszystkie najważniejsze budynki rządowe metalowymi ogrodzeniami, a od rana...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta