Cały kraj skanduje: odejdź
Powyborcze protesty zaczęły paraliżować białoruską gospodarkę. Strajkują nawet dziennikarze reżimowych stacji.
Wesprzeć strajkujących dziennikarzy rządowych stacji Biełaruś i ONT przyszli robotnicy mińskich fabryk. Nie bez powodu: do gmachu państwowego nadawcy telewizyjnego i radiowego władze przysłały funkcjonariuszy OMON. Może dojść do konfrontacji z setkami zbuntowanych dziennikarzy reżimowych mediów, którzy domagają się „wszechstronnego relacjonowania wydarzeń".
W poniedziałek strajki ogarnęły czołowe przedsiębiorstwa na Białorusi takie jak MAZ czy BiełAZ. Górnicy potężnej firmy Biełaruśkalij (producent nawozów potasowych) również domagają się odejścia urzędującego od 1994 roku prezydenta. Strajkują lekarze, budowlańcy i ludzie kultury. Aleksander Łukaszenko zawitał w poniedziałek do jednej z mińskich fabryk, ale został wygwizdany. Tłum skandował: odejdź.