Baśnie z tysiąca i jednej nocy ciemnej
Co jeżeli historie wszystkich bohaterów, wszystkie razem i każda z osobna, są tylko cieniem jednej, konkretnej przygody? Takiej, która od zawsze była przeczuwana, opowiadano ją w tysiącach różnych wariantów, aż wreszcie pewnego razu wydarzyła się naprawdę.
"Tato, ale ja nie chcę być świętym. Dużo bardziej bym wolał zostać Batmanem". W tamtej chwili najchętniej przyznałbym mu rację. Właśnie skończyliśmy czytać skrojone na możliwości i potrzeby sześciolatka opowieści z życia świętych Kościoła. Książkę, która miała w sobie wszystko, czego wypadało od niej wymagać. Masę ciekawych szczegółów i żywy język; słuszne morały i zapadające w pamięć ilustracje. Tylko przygody tam nie było. Pozostała w świecie Batmanów i Skywalkerów. Tam żyją bohaterowie, których naprawdę chciałoby się naśladować. Tam toczy się akcja, trwa wyprawa lub walka, czyli coś, w czym – w przeciwieństwie do biograficznych ciekawostek – każdy chłopiec chciałby wziąć udział, niezależnie od tego, ile ma lat.
Wiem, o co chodzi Batmanowi; rozumiem, dlaczego zakłada co noc lateksowy strój i wyrusza walczyć z panoszącym się w Gotham złem. Ale o co chodziło Maksymilianowi Kolbe, za nic nie jestem w stanie pojąć. Mogę znać fakty, ale nie widzę łączącej je linii wysokiego napięcia, fabuły. A bez tego opowieść nie zacznie świecić, być zrozumiała sama przez się, a nie narzuconym z zewnątrz obowiązkiem podziwu i czci. To więc ten pierwszy, miliarder w gumowym kostiumie, będzie mi bliższy. Po opowieść trzeba się zwrócić do superbohaterów, do świętych – co najwyżej po końcowy morał. Starcia z Batmanem twarzą w twarz – Pingwin, Jocker i Dwie Twarzy przekonali się o...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta