Cuda na stypie
Pewien sędziwy człowiek zażyczył sobie, żeby na stypie po nim żałobnikom niczego nie zabrakło. Zapadła mi w pamięć ta uroczystość. Przyjechali zarówno ludzie prości, jak i wykształceni. Był dziekan uczelni wyższej, dyrektor PGR-u, profesor, pani dyrektor. I oni wszyscy grali z początku jakieś role, ale jak się już oswoili i trochę popili, to się zaczęło „Wesele" Wyspiańskiego - mówi Rafał Wojasiński, dramatopisarz, prozaik.
Plus Minus: Dokąd pójdziemy?
Zacznijmy od ośrodka dla niewidomych. Tam jest też cmentarz.
Ostatnio o nim słyszałem, kiedy chowano tam Tadeusza Mazowieckiego w 2013 roku.
Spoczywa tam też marszałek Aleksander Małachowski i malarz Franciszek Starowieyski. Gdzieś jest też grób Jana Lechonia, którego ciało sprowadzono z Nowego Jorku.
Jak pan trafił do podwarszawskich Lasek po raz pierwszy?
Mieszkaliśmy wcześniej z żoną na Bielanach i przyjeżdżaliśmy tu pospacerować weekendami. I jakoś zbiegiem okoliczności udało nam się tu zamieszkać.
Nie wolał pan gdzieś na grodzonym osiedlu?
A gdzie tam. Przyjezdnych prawie nie znam, tylko samych miejscowych. Tutaj, w najstarszej części Lasek, jest mi najlepiej. Z wieloma osobami się tu znam i jestem na ty. Jak jadę autem, to sąsiedzi krzyczą i machają już z daleka. Lubię ten koloryt. Pewną prostotę, która potrafi być chyba zwodnicza czasami.
Z wyjątkiem Marka Nowakowskiego niewielu pisarzy lubiło towarzystwo prostych, niewykształconych ludzi.
Prości ludzie to złe określenie. Każdy jest w pewnym sensie prosty. Tak jak każdy jest goły pod ubraniem. Szukam towarzystwa, w którym nie muszę czegoś odgrywać, wchodzić w jakieś role. To jak z edukacją. Te role i tak same wejdą w człowieka....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta