Amerykańska automata do wiązania krawata
Przeminęła już epoka kamienia, brązu, żelaza, był wiek pary i elektryczności. Teraz mamy kulturę natychmiastowej satysfakcji.
Rozwój społeczny osiągnął fazę on-demand, panuje poczucie stopklatki – nie ma naturalnego porządku dnia i nocy, można oglądać filmy czy zamawiać jedzenie o dowolnej godzinie. Od spełnienia pragnienia czy zachcianki dzieli jedno kliknięcie, naciśnięcie guzika w automatycznym dystrybutorze. Cukierki, czipsy, prezerwatywy – automat nie waha się ani chwili, nie pyta o wiek. Co prawda można dostać jasnej cholery, gdy po wrzuceniu monety nie wyskakuje czekoladowy batonik, ale z drugiej strony jest bardzo przyjemnie, gdy zamiast jednego automat wypluwa trzy.
Zaczęło się niewinnie: Heron z Aleksandrii (10–70 n.e.), genialny inżynier starożytności, skonstruował automatyczny dystrybutor wody dla spragnionych pielgrzymów odwiedzających świątynię. Wrzucali monetę, a w zamian otrzymywali porcję wody – tym większą, im więcej ważyła moneta; toczyła się ona po pochylni, naciskała dźwignię, a ta odblokowywała zastawkę w zbiorniku;...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta