Przystanek pod nazwą aborcja na życzenie
Zaangażowanie Platformy Obywatelskiej w progresywne, radykalne obyczajowo hasła może przeszkadzać niektórym jej wyborcom. Rzecz w tym, że legalność aborcji najwyraźniej przestała być odbierana jako coś radykalnego. Zwłaszcza przez młode pokolenie.
W tej sprawie walka toczy się także o język. Politycy Platformy Obywatelskiej upierają się, że to, co zaproponował 18 lutego zarząd ich partii, nie jest „aborcją na życzenie". Kłócą się o to z dziennikarzami. Przewodniczący PO Borys Budka poświęca temu „rozróżnieniu" kolejne tyrady, choć trudno z nich wychwycić argumenty. Nie mają jednak racji. To jest aborcja na życzenie. Obowiązek konsultacji z lekarzem (skądinąd oczywisty) i z psychologiem niczego nie ogranicza. Bo przesądza wyłącznie decyzja kobiety, a jedynym ograniczeniem jest czas ciąży. To całkowite spełnienie żądań Strajku Kobiet przy jednoczesnym uznaniu, że aborcyjnego „kompromisu" już nie ma.
Konserwatystów jak na lekarstwo
Jednocześnie politycy PO z Borysem Budką na czele mają rację taktyczną. Takie zabawy słowami się opłacają. Widać to po kolejnych sondażach dotyczących stosunku Polaków do aborcji, które miały różne wyniki w zależności od treści pytań. Czyli od doboru słów właśnie. Wystarczy zamachać formułką „aborcja z przyczyn społecznych", aby wielu działaczy partii i wyborców poczuło się uspokojonych. Choć przecież nikt owych przyczyn, po zaaplikowaniu prawnej konstrukcji proponowanej przez PO, nie będzie weryfikował.
Wątły spór w PO i jej okolicach się jednak pojawił. Roman Giertych rytualnie przestrzegł przed marszem Platformy w lewo,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta