Bezimiennemu aktorowi
Aktorzy wywołują skrajne emocje. Szczególnie ci mający status celebrytów bywają obiektem masowego zainteresowania. Publika uwielbia śledzić każdy ich ruch, być na bieżąco z ich życiowymi problemami, kolejną ciążą, aborcją albo narodzinami dziecka. Zainteresowanie, jakie wzbudził wywiad księcia Harry'ego i jego żony Meghan Markle, pokazywało, że ludzie uwielbiają zaglądać za kulisy życia znanych osób. W przypadku książęcej pary mieliśmy w dodatku do czynienia z niezwykłym połączeniem celebrytyzmu arcycelebryckiej brytyjskiej rodziny królewskiej oraz celebrytyzmu aktorki i księżnej w jednej osobie.
Choć samo życie gwiazd bywa dla publiczności interesujące, to już ich poglądy najczęściej okazują się do bólu banalne. To, jak mało mają do powiedzenia, jest odwrotnie proporcjonalne do chęci dzielenia się tym ze światem.
Na szczęście od tej reguły bywają wyjątki. Ostatnio szczególnie zaimponował mi pewien bezimienny aktor, który stał się sławny (jeśli ktoś bezimienny może stać się znany) niejako przy okazji biografii Zygmunta Baumana. Autor tej książki Artur Domosławski poinformował bowiem w mediach społecznościowych, że aktor, którego danych nie podał, wynajęty przez...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta