Myślę o aniołach
– Życie mnie przeorało. Musiałam dojrzeć, zanim osiągnęłam pełnoletność. Dziś cieszę się z prostych spraw – mówi tegoroczna wicemistrzyni Europy w short-tracku i polska nadzieja na medal igrzysk w Pekinie.
Plus Minus: Co czuje łyżwiarz, który upada na lód?
Upadamy często, więc jesteśmy w tym wyćwiczeni. Niebezpiecznie robi się, kiedy nie lecisz do bandy sam, tylko z innymi. Wtedy człowiek traci kontrolę, a płozy latają blisko twarzy. Dbamy o nie, są ostre jak brzytwa. Muszą być. Mamy w grupie dziewczynę, która ma pociętą twarz i gdyby nie to, że jechała w goglach, to dziś prawdopodobnie nie miałaby oka. To pokazuje, że wystarczy znaleźć się w złym miejscu o złym czasie, aby doszło do tragedii.
Upadania da się nauczyć?
Nikt nas tego nie uczy, bo takiej techniki nie ma. Wszystko dzieje się w ułamku sekundy, nie jesteśmy tego nawet świadomi. Kilka razy miałam tak, że obudziłam się w bandzie i nie miałam pojęcia, jak do tego doszło.
Pani sport to trudna miłość?
Trudna, ale bycie w światowej czołówce to najlepsze uczucie. Samo to, że mogę się ścigać z innymi, kogoś zablokować albo pojechać innym torem i nie wpuścić... Jest adrenalina. Faktycznie człowiek czasem może być w idealnej dyspozycji i przeżywać idealny dzień, a później puści mu płoza albo zderzy się z innym zawodnikiem. Uprawiamy sport niewdzięczny, ale bardzo widowiskowy.
Lubi pani adrenalinę?
Wychowałam się na niej! Nauczyłam się żyć z adrenaliną i myślę, że zostanie ze mną na zawsze. To wręcz nałóg, czerpię z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta