Ciasne, drogie i niedostępne
Znaczącą poprawę sytuacji na rynku mieszkaniowym przez dekady obiecywała Polakom zarówno lewica, jak i prawica. Wciąż pozostaje ona w sferze niezrealizowanych politycznych obietnic. Ale czy nie dokonując radykalnych zmian, możemy mówić o prawdziwej modernizacji kraju?
Powszechny dostęp do edukacji wyższej, dłuższy okres aktywnego wsparcia rodziców, mniejsza liczba rodzeństwa, nieumiejętność oszczędzania czy konsumpcjonizm – lista czynników, przez które młodzi ludzie nie spieszą się z wejściem w dorosłość, jest naprawdę długa. Jednym z kluczowych jest niemal koczowniczy tryb życia w miastach i „gniazdowniczy" na prowincji, na który skazywani są przez lata młodzi dorośli, zanim uda im się osiedlić i poczuć rzeczywiście „na swoim". Zżymanie się na niedojrzałość młodych, kiedy przez dekady nie potrafiło się właściwie odpowiedzieć na podstawowe wyzwanie społeczne, trąci więc hipokryzją. Problem z mieszkaniami nie jest bowiem efektem niedojrzałości młodych, ale jednym z powodów, dla których nie mogą dorosnąć.
Z taką perspektywą trudno przebić się jednak bardziej zaangażowanym politycznie miejskim prekariuszom, do których na stałe przylgnęła łatka konsumentów sojowego latte. Z doskonałym przykładem takiej „dziaderskiej" – jak nazywają ją młodzi ludzie – perspektywy mieliśmy do czynienia po lutowej konwencji Lewicy, na której politycy oddali pole swoim partyjnym młodzieżówkom. Obok postulatów obyczajowych po raz kolejny powróciło hasło „taniego mieszkania na wynajem". Jeden z działaczy zauważał, że „pokolenie młodych ludzi jest w ciężkiej sytuacji, ponieważ zaharowuje się na kasie czy w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta