Wojna na zdjęcia i emocje
Zakończony zawieszeniem broni konflikt Hamasu z Izraelem dobitnie pokazał, że w świecie Facebooka, Twittera i Instagrama tocząca się w internecie walka o rząd dusz jest równie ważna, jak sukces militarny. Ba, bywa nawet ważniejsza.
Dotychczas przebieg wydarzeń po każdej eskalacji konfliktu między Izraelem a Palestyńczykami był podobny. Ukryty między palestyńskimi cywilami w Strefie Gazy Hamas odpalał rakiety w stronę Izraela, na co państwo żydowskie odpowiadało uderzeniami na cele w Strefie Gazy. Na ulice miast w świecie arabskim wychodzili muzułmanie, domagając się ustanowienia wolnej Palestyny, ale zachodnia opinia publiczna przychylniej patrzyła w stronę Izraela, widząc w Hamasie terrorystów podobnych do tych organizujących zamachy w Londynie, Paryżu czy Madrycie. Współczuciu cywilnym ofiarom tego konfliktu towarzyszyło zazwyczaj zrozumienie co do działań Izraela egzekwującego swoje prawo do obrony.
Tym razem było jednak inaczej. W Stanach Zjednoczonych, kraju prowadzącym od lat proizraelską politykę, co do której panował polityczny konsensus wykraczający poza linie podziałów partyjnych, w Nowym Jorku, Miami, Los Angeles czy Filadelfii doszło do znaczących demonstracji przeciwko działaniom Izraela. W Michigan prezydent Joe Biden został wybuczany przez uczestników propalestyńskiej demonstracji za zbyt mało asertywną politykę wobec Tel Awiwu oraz za najświeższą decyzję o sprzedaniu mu broni wartej 735 mln dol. Co ważne – w protestach tych nie brali udziału tylko muzułmanie, ale również organizacje i aktywiści broniący praw człowieka, zaangażowani wcześniej w protesty w ramach ruchu „Black Lives Matter". W...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta