Od idiotyzmu do totalitaryzmu
Wtedy pierwszy i ostatni raz krzyknąłem w kinie. Agata Kulesza krążąca po kuchni, dopijająca herbatę, smarująca sobie chleb masłem. Wszystko tak, jakby za chwilę miała wyjść z domu po zakupy albo do pracy. I rzeczywiście, wyszła, tylko zupełnie gdzie indziej.
Bez chwili zastanowienia, jakby robiła to już wiele razy przedtem, podeszła do okna i wyskoczyła. Popełniła samobójstwo z tym samym zaangażowaniem i przejęciem, z jakim przed chwilą włączała ogień pod czajnikiem. Nie z rozpaczy, smutku czy na złość komukolwiek. Zrobiła to z nudy. I to właśnie było najbardziej przerażające. Grana przez Kuleszę w „Idzie" Pawła Pawlikowskiego postać jeszcze kilka lat temu była stalinowskim prokuratorem. Robiła rzeczy straszne, za to – przynajmniej według siebie i Partii – wielkie. Uczestniczyła w spektaklu dziejów, grając w nim może nie pierwszoplanową rolę, ale na pewno nie była też statystką. A teraz – akcja filmu toczy się już po 1956 roku – musi się użerać z tępymi mordercami i małymi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta