Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Mogliśmy być drugą Solidarnością

26 czerwca 2021 | Plus Minus
Mateusz Kijowski  jako lider KOD na czele pięćdziesięciotysięcznej demonstracji, Warszawa, grudzień 2015 r.
autor zdjęcia: Beata Zawrzel
źródło: REPORTER/east news
Mateusz Kijowski jako lider KOD na czele pięćdziesięciotysięcznej demonstracji, Warszawa, grudzień 2015 r.

Miałem być rycerzem na białym koniu, który walczy z PiS-em. Kiedy media uznały, że nie spełniam tych oczekiwań, zachowały się jak zawiedziona kochanka - mówi Mateusz Kijowski, założyciel i były lider Komitetu Obrony Demokracji.

Plus Minus: Napisał pan list otwarty do Adama Michnika z pytaniem, dlaczego nie zauważa pana działalności i nie stara się panu pomóc. Czyżby uważał pan, że nadszedł czas, żeby wrócić do działalności publicznej?

Napisałem do Adama, bo z przedstawicieli mediów z nim byłem chyba najbliżej i liczyłem na zrozumienie. Ja nigdzie nie muszę wracać, bo działam cały czas. Tyle że media mnie celowo wycinają – nawet ze zdjęć z organizowanych przeze mnie akcji. Na początku media rozdmuchały ogromne oczekiwania wobec mnie, próbowały mnie obsadzić w roli rycerza na białym koniu. Później chyba uznały, że nie spełniam tych oczekiwań. Zachowały się jak zawiedziona kochanka. Teraz mnie ignorują.

Dlaczego miałyby się panem interesować? Tłumów pan już nie porywa...

Nigdy nie porywałem tłumów. Wielu się wtedy wydawało, że wystarczy wyjść na ulicę, trzy razy coś zawołać i sprawa załatwiona. Owszem, stałem się twarzą buntu, który się zrodził w społeczeństwie w 2015 roku. Ludzie chcieli walczyć o demokrację, praworządność, konstytucję. Ja już na pierwszej pikiecie, 3 grudnia 2015 roku, przestrzegałem, że potrzeba co najmniej dwóch, trzech kadencji – to jest minimum, jakie musimy wytrzymać, żeby odzyskać praworządność i porządek konstytucyjny w Polsce.

Taki pan był przewidujący?

To oczywiste przy takim...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Wydanie: 11997

Wydanie: 11997

Zamów abonament