Dotkliwy brak Ahmada Szaha Masuda
W dniach, kiedy talibowie wkraczają do Kabulu, nie mogę się uwolnić od myśli o legendarnym „Lwie Pandższiru" i jego walce o wolny Afganistan. Wspomnienie Ahmada Szaha Masuda powraca tym mocniej, że dokładnie za trzy tygodnie minie 20. rocznica śmierci tego bohaterskiego człowieka, który był i pozostanie symbolem zwycięskiej walki z wrogami jego ojczyzny.
Zginął w swojej kwaterze 9 września 2001 roku, na dwa dni przed pamiętnym zamachem na nowojorski World Trade Center. Zamachu dokonali dwaj mordercy podszywający się pod tunezyjskich dziennikarzy. Bombę umieścili w kamerze telewizyjnej mającej rzekomo służyć do nagrywania wywiadu. Masud dał się podejść zabójcom mimo wyjątkowej ostrożności i dobrej ochrony. Był jednak w jakimś stopniu afgańskim celebrytą, liderem Sojuszu Północnego, więc nie stronił od aktywności w życiu publicznym. Po śmierci stał się symbolem. W jego pogrzebie uczestniczyło ponad 100 tysięcy Afgańczyków z różnych części kraju. Zbudowano mu mauzoleum, w Kabulu nazwano jego imieniem jeden z placów. Dla kombatantów ruchu mudżahedinów jego wizerunek jest kultowy. To symbol heroicznej, zwycięskiej walki z armią sowiecką i skutecznego oporu przeciw talibom: odwagi, determinacji i nieprzekupności. Właśnie dlatego go usunięto.
Do dziś...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta