Nie myślę, co może mnie spotkać za moje orzeczenia
Przepisy regulujące delegację uzależniają sędziego od ministra sprawiedliwości – mówi Dominik Czeszkiewicz, sędzia Sądu Rejonowego w Suwałkach.
Jest pan sędzią sądu rejonowego z 15-letnim stażem w orzekaniu. Dziś w Sądzie Rejonowym w Suwałkach. Ile razy był pan w tym czasie w delegacji wystawionej przez ministra sprawiedliwości?
Ani razu.
Nie chciał pan? Nie ubiegał się o delegację?
Nie starałem się. Uważałem, że taka delegacja jak obecnie uzależnia sędziego od ministra sprawiedliwości, jego widzimisię. Nie chcę wychodzić na salę, myśląc o tym, że chcę awansować i nie mogę być odwołany z delegacji.
Dlaczego?
Najkrócej mówiąc, delegacja jest niezgodna z prawem. Przepisy uzależniają sędziego od ministra. Odwołując sędziego z delegacji, może pośrednio wpływać na orzeczenie, naruszać niezawisłość, która w sądzie ma być świętą zasadą. Obywatel, przychodząc do sądu, nie może mieć żadnych zastrzeżeń do niezawisłości sędziego.
Ale przecież sędziowie chcą awansować.
Tak. Delegacja jest naturalną drogą do awansu sędziego do wyższej instancji. Teraz ta droga...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta