Czy obecnemu prezesowi NBP niepotrzebna jest przyszła RPP
Zamiast niezależnego konstytucyjnego organu o kluczowym znaczeniu dla prowadzenia dobrej polityki pieniężnej, szczególnie w obecnej niepewnej sytuacji, Rada może stać się zwykłą atrapą, na którą szkoda będzie pieniędzy podatników.
Jedynym przekonującym, po części merytorycznym uzasadnieniem ubiegania się prezesa NBP Adama Glapińskiego o drugą kadencję mogłaby być chęć zrehabilitowania się za błędy z pierwszej. Nie jest to jednak motyw, którym się on kieruje, o czym świadczy jego aktywność. Zamiast wykorzystania prawdopodobnie ostatniej szansy, by odwrócić szybki spadek reputacji NBP, prezes brnie w kolejne błędy i zaostrza retorykę „oblężonej twierdzy". Przyjrzyjmy się dwóm posunięciom NBP pod jego przywództwem: 1. wydanemu przez Departament Komunikacji oświadczeniu „Komunikacja NBP w obronie niezależności polskiego banku centralnego"; 2. uchwale RPP z 3 listopada b.r. ograniczającej udział jej członków w wydarzeniach relacjonowanych publicznie oraz zakres udostępnianych im informacji z NBP.
Czym jest odwaga
Ducha pierwszego dokumentu najlepiej oddaje fragment: „(...) Zapomina się jednak o tym, że w czasach zawirowań, ataków czy wojny to pracownicy banku centralnego należą do najodważniejszych urzędników walczących o przetrwanie państwowości i niepodległości", co znaczy, że autorzy próbują postawić znak równości między walką urzędników o niezależność banku centralnego z wojną w obronie państwowości. Pomijając wchodzenie w rolę sił zbrojnych, komunikat rzuca światło na nowatorski sposób rozumienia niezależności banku centralnego....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta