Kto rzuci kamieniem w Benedykta
Pojęte po świecku „przeprosiny", jakich oczekiwali po papieżu seniorze nieżyczliwi, byłyby z jego strony fałszywym świadectwem.
W artykule „Benedyktów dwóch" („Plus Minus" 12–13 lutego br.) Tomasz P. Terlikowski krytykuje postawę papieża seniora wobec raportu o nadużyciach seksualnych w archidiecezji monachijskiej, pisząc o jego „braku odpowiedzi na ból konkretnych skrzywdzonych, wzięcia osobistej odpowiedzialności". Zwracając uwagę na ogromne dokonania tego właśnie papieża w kwestii walki z nieprawością w Kościele, publicysta jednak sugeruje – idąc tu za opinią rzecznika rady wspierającej Konferencję Episkopatu Niemiec – że dzieło życia Benedykta po ostatnich wydarzeniach zostanie, a może nawet już zostało, „rozmontowane". I autorem tego demontażu jest nie kto inny, jak sam Benedykt.
Artykuł Terlikowskiego był reakcją na ogłoszony 6 lutego osobisty list Josepha Ratzingera, w którym ten po raz kolejny – i zapewne finalny – odnosi się do całości zarzutów wobec niego formułowanych. Można domniemywać, że w odróżnieniu od odpowiedzi danej kancelarii prawnej Westpfahl Spilker Wastl został on napisany własną ręką 95-letniego papieża seniora. Przytoczmy kluczowy fragment: „Po raz kolejny mogę jedynie wyrazić wszystkim ofiarom wykorzystywania seksualnego mój głęboki wstyd, mój wielki ból i moją szczerą prośbę o przebaczenie. Niosłem wielką odpowiedzialność w Kościele katolickim. Tym większy jest mój ból z powodu nadużyć i błędów, które miały miejsce w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
