Przejąć kontrolę nad chorobą
Kiedy rozmawiam z kimś, kto się zastanawia, czy po trzech tygodniach od próby samobójczej wracać do pracy, bo właśnie wypisali go ze szpitala, zawsze mówię, że to za szybko.
Katarzyna jest wysoka, ma ciemne oczy i długie ciemne włosy. Lubi w nie wpiąć coś czerwonego. Kiedy przemawiała na II Kongresie Zdrowia Psychicznego w 2019 roku, był to kwiatek. Sprawia wrażenie delikatnej i jednocześnie pewnej siebie. Swoją historię opowiada swobodnie, choć czasem łamie jej się głos – jak wtedy, gdy mówi o pierwszym przyjęciu do szpitala psychiatrycznego.
Ich śmiech
Była w karetce, ale o tym nie wiedziała. Na chwilę odzyskała świadomość, usłyszała rozmowę pielęgniarki z sanitariuszem.
„Pewnie myśli, że będzie czerwony dywan, że na nią czekają". I ich śmiech: cha, cha, cha. Przeszywający, bo wiedziała, że śmieją się z niej. W czasie przyjęcia do szpitala już tylko płakała. Z poniżenia. Pytanie na izbie przyjęć: „Pani chciała się zabić?". Potem znów straciła przytomność. (...)
– Z pierwszych dwóch tygodni pamiętam tylko moment przyjęcia, ten, w którym się ze mnie śmiali. Reszta to dziura w pamięci. Dostałam dość mocne leki. Od rodziny wiem, że cały czas leżałam, spałam. Podobno mnie odwiedzali.
Pierwsze, co sobie przypominam, to chwila, gdy siedziałam w szpitalnej świetlicy. Rozejrzałam się dookoła i zaczęłam się zastanawiać, co to za miejsce. Tak jakbym się obudziła. Niedaleko siedział akurat pacjent.
„Gdzie jestem?", zapytałam go. „W szpitalu psychiatrycznym", usłyszałam. To było trudne do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
