Nie jesteśmy gotowi do wojny
Politycy PiS na razie kupują czas iluzją zwiększenia siły armii. Problemów jest jednak bardzo dużo.
Największym dobrodziejem polskiej armii są teraz sojusznicy, którzy łatają dziury w naszym uzbrojeniu, przerzucając do Polski drony, samoloty bojowe i śmigłowce. W tym czasie politycy PiS iluzjami zwiększenia gotowości bojowej armii starają się kupić czas.
Chociaż szef MON przekonuje, że „mamy" nowoczesne uzbrojenie, jedynie zaklina rzeczywistość. Bo prawdopodobnie czołgi Abrams będziemy mieli w 2025 r., chociaż Mariusz Błaszczak zapewnia, że już w tym; systemy Patriot być może na przełomie 2022/2023 r.; pierwsze samoloty F-35 pewnie w 2024 r. W tym roku może do polskiej armii trafią jedynie tureckie bezzałogowce Bayraktar.
Na koniec grudnia mieliśmy 113,5 tys. żołnierzy zawodowych oraz ok. 31 tys. Wojsk Obrony Terytorialnej. Chociaż werbunek został odbiurokratyzowany i uproszczony, daleko jest do realizacji zapowiedzi PiS zwiększenia liczby żołnierzy do 300 tysięcy. Nie ma jasności, jaki mechanizm mógłby spowodować tak szybki wzrost liczby wojskowych....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)