Umowa ociekająca krwią
Postanowienia traktatu ryskiego były wyrokiem dla Polaków mieszkających za Zbruczem i otwarciem Sowietom drogi do szczucia Białorusinów przeciwko Polsce. 100 lat później skutki tego paktu najboleśniej odczuwa jednak Rosja.
W marcu 1921 r. część Polaków wyraźnie czuła, że nieudolni politycy z Sejmu ukradli ich ojczyźnie ciężko wywalczone zwycięstwo nad bolszewikami. Ich sprzeciw budził traktat ryski zawarty pomiędzy Polską a bolszewicką Rosją i fasadową Ukraińską Socjalistyczną Republiką Rad. Profesor Marian Zdziechowski, wywodzący się z podarowanej Moskwie Mińszczyzny wybitny filozof, nazwał traktat „zbrodnią popełnioną z lekkim sercem, bez żalu, bez wyrzutów sumienia, niemal z tryumfem”. Biskup Zygmunt Łoziński określił działania Stanisława Grabskiego, endeckiego polityka będącego głównym rozgrywającym w polskiej delegacji w Rydze, jako „zdradę stanu”. Henryk Grabowski, prawnuk Tadeusza Reytana, rozrzucił w Sejmie z galerii dla publiczności ulotkę, w której nazwał Grabskiego „Kainem”. Czy te niezwykle emocjonalne sądy były jednak słuszne? Czy nasza delegacja rzeczywiście dopuściła się w Rydze zdrady, czy też wywalczyła na drodze dyplomatycznej wszystko, co było możliwe do zdobycia?
Gdy milkną armaty
„Rozejm z bolszewikami spiszem bagnetami!” – pisał Benedykt Herz w swoim wierszu „Polska młócka” poświęconym Bitwie Warszawskiej. W sierpniu 1920 r. bolszewicy zostali pokonani nie tylko u wrót Warszawy. Ponieśli serię klęsk – od Brodnicy po Komarów. Fatalny był dla nich również wrzesień...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta