Orbán. Koniec bajki?
Węgierski premier popełnił błąd, stawiając na Putina. O tym, czy dostanie szansę na jego naprawienie, przekonamy się być może już 3 kwietnia.
Ten życiorys nie jest jeszcze zamknięty, ale już składa się na opowieść jak z baśni. Chłopak z zapyziałej węgierskiej prowincji podbija cały kraj. Do tego stopnia, że wywodzący się
z Węgier, a od dziesięcioleci zamieszkały w Austrii Paul Lendvai w biografii dostępnej i w Polsce nadaje po węgiersku znamienny tytuł: „Drugie zajęcie Ojczyzny". Takie, jakiego dokonał kiedyś, u zarania węgierskich dziejów, król św. Stefan. W terminologii fachowej nazywa się to state capture – przejęcie państwa, jego instytucji i majątku.
Jak to w takich przypadkach bywa, pomogła historia. 30 marca 1988 r., gdy poprzedni system chylił się już ku upadkowi (miesiąc później władze wymusiły odejście Jánosa Kádára), 37 młodych ludzi, głównie z kolegium imienia wybitnego intelektualisty Istvána Bibó, założyło nową partię. Nadało jej nazwę Związku Młodych Demokratów – Fidesz –i wprowadziło do statutu zapis, zgodnie z którym w jej szeregi mogli wstąpić tylko ludzie w wieku do 35 lat.
Kumple z akademika
To grono z jednej uczelni, a nawet jednego akademika na ulicy Ménesi w Budapeszcie wchodzi na scenę z przytupem. Raz jest nieco spałowane, co to tylko podnosi jego rangę i prestiż antykomunistycznego ruchu, o wyraźnie liberalnym obliczu. Wśród tych, którzy partię zakładają, znajdują się m.in. László...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
