Atak gazowy na Halabdżę. Sprawiedliwość przyszła po latach
Jeszcze nie zdążyły opaść trujące gazy w Halabdży, kiedy w mieście pojawili się pierwsi fotoreporterzy, a wśród nich Ahmad Nathegi. To on pierwszy wykonał fotografie, na których udokumentował bestialski atak sprzed 34 lat.
16 marca 1988 r. w Halabdży zapowiadał się słonecznie. W powietrzu czuć było zbliżającą się wiosnę, ale tuż po godzinie jedenastej sielską atmosferę przerwały myśliwce – Migi i Mirage irackiej armii, które przez kilka godzin zrzucały na miasto bomby. Kto mógł, chował się w piwnicach parterowych domów.
Wieczorem nad miasto nadleciały śmigłowce. One akurat nie zrzucały śmiercionośnych bomb, tylko kawałki papieru, dzięki którym wojsko mogło określić kierunek wiatru. Lecz kiedy maszyny skryły się za horyzontem, nad Halabdżę nadleciały szturmowe Suchoje. Zasypały miasto dziwnymi bombami, które nie eksplodowały, tylko pękały z suchym trzaskiem jak orzechy. Z wnętrza zaczął wydobywać się różnokolorowy dym – żółty, czarny i biały – który gęstniał tuż przy ziemi. Wciskał się przez szpary w oknach i wślizgiwał do piwnic, w których ukrywali się przerażeni Kurdowie.
Wybuchła panika, ludzie zaczęli się dusić, padali w konwulsjach na ziemię, biegali oślepieni i poparzeni przez chemikalia. Niektórzy wymiotowali zieloną wydzieliną, ktoś śmiał się histerycznie. Umierali ludzie, zwierzęta, padały ptaki. Niektórzy próbowali uciekać przez spowite gazami i mrokiem nocy miasto, rozjeżdżając leżące na ulicach ciała. W powietrzu unosiła się woń jabłek, bo właśnie tak pachniał gaz. Choć ci, którzy przeżyli, wspominali, że czuć było również...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
