Klimatyczny szczyt w Dubaju pełen paradoksów. Transformacja fikcją
Tygodniowa konferencja dotycząca zmian klimatu, która zakończyła się właśnie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, pokazała, jak niepoważnie podchodzimy do palącego problemu nagrzewania się naszej planety.
Szczyt klimatyczny w Dubaju? Czemu nie? Jest to miejsce z najlepszą infrastrukturą konferencyjną na świecie. A emirat jest położony w regionie, gdzie woda jest najwyżej cenionym dobrem. Dodatkowo to na Bliskim Wschodzie właśnie są kraje emitujące najwięcej CO2 na osobę.
A konferencja klimatyczna zakończona w ostatnim tygodniu odbyła się w sytuacji, gdy świat zmierza ku ociepleniu nie o 1,5 stopnia Celsjusza, ale w tempie dwukrotnie szybszym.
– Lunatykujemy w kierunku światowej katastrofy klimatycznej – ostrzega na Twitterze António Guterres, sekretarz generalny Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Chociażby tych kilka argumentów uzasadnia, dlaczego na miejsce konferencji klimatycznej wybrano właśnie Dubaj. Co więcej, COP28 w roku 2023 także odbędzie się tutaj. Na COP27 zaplanowany na listopad 2022 wybrano Szarm el-Szejk, egipski kurort nad Zatoką Akaba. Tam uczestnicy konferencji z tarasów hotelowych będą mogli zobaczyć umierającą rafę koralową, co stanowi ogromne zagrożenie dla całego ekosystemu. Nie mówiąc już o tym, że zagraża to egzystencji milionów Egipcjan żyjących z turystyki.
Takie właśnie zlokalizowanie klimatycznych konferencji nie jest przypadkowe i ma miejsce po dziesięcioletniej przerwie. W roku 2012 gospodarzem był Katar. Dzisiaj w ścisłej czołówce największych emitentów dwutlenku węgla na głowę mieszkańca. To cena, jaką region płaci...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta