Paprykoland
PAPRYKOLAND
Gdyby Antoni Kwietniewski z Woli Wrzeszczowskiej nie był wojskowym i miał rodzinę na przykład w Rosji, a nie w Holandii, wówczas w Radomskiem rosłoby do dzisiaj o wiele więcej drzew. Otóż pan Kwietniewski, jak to wojskowy, przeszedł wcześniej na emeryturę, a że nie lubił siedzieć po próżnicy, pojechał do kraju tulipanów. I tu zobaczył, że paprykę, którą w Polsce kupowało się tylko przez dwa-trzy tygodnie w roku, można hodować prawie przez cały rok i że wcale niepotrzebne są do tego bałkańskie upały. Ale trzeba to robić pod osłonami.
Przywiózł więc trochę nasion i w foliowym tunelu rozpoczął pierwszą w woj. radomskim "przemysłową" uprawę papryki. Pieniądze, jakie uzyskał potem z jej sprzedaży na warszawskim bazarze, zrobiły na miejscowych takie wrażenie, że ten i ów postanowił postąpić dokładnie tak samo. Ale czas był niespecjalnie po temu. W 1982 roku socjalizm trzymał się jeszcze w Polsce krzepko, co oznaczało, że krzepko trzymał w swoich zachłannych łapkach ludzi, poza tym jak to w gospodarce centralnie sterowanej: a to nie było folii, a to brakowało środków ochrony roślin, to znów trzeba było wystawać w kolejce po nawozy, a już o nawadnianiu kropelkowym nikomu się nawet nie śniło. Było w zasadzie tylko jedno: dostatek drzew w lesie. Na żerdzie, na których można potem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta