Metamorfozy zoologiczne
Metamorfozy zoologiczne
Przez ostatnie cztery lata strona, z którą politycznie sympatyzowałem, sytuowała się w Sejmie w ławach opozycji lub w ogóle była tam nieobecna. Koalicja rządowa, mając miażdżącą przewagę, z siłą parowego walca forsowała wszystko, co tylko jej się zamarzyło -- tak w prawodawstwie, jak i w praktycznym rządzeniu.
Od czasu do czasu dawał się słyszeć nieśmiały opozycyjny protest, przypominający pisk bezbronnej myszy, uciekającej przed rozdokazywanym kotem. I aż wierzyć się nie chce, że to w końcu mysz zagoniła kota do dziury, a nie odwrotnie. Może za bardzo dokazywał?
Wydawałoby się, że siedząc w dziurze, kot straci swe pazury i upodobni się do myszy. Tymczasem widzę, że próbuje się stamtąd wydostać pod postacią lwa. Nie świadczą jednak o tym wielkie kły czy płowa grzywa, ale ryk zwierzęcia, rozjuszonego, że ktoś ośmielił się wedrzeć na jego łowiska.
A może się mylę, może to wcale nie lew, tylko przestraszona owca, która udaje wilka?
Maciej Łukasiewicz