Grzebać trzeba
– Jeśli jest okazja, by kupić samochód w dobrej cenie, nie wybrzydzam i biorę – mówi Artur, sprzedawca kolekcjonerskich aut, sam również kolekcjoner. – Potrzymam rok, zawsze coś się znajdzie do zrobienia, trochę się nim pobawię, pojeżdżę. Co trzeba, naprawię, w międzyczasie auto trochę zyska na wartości. I sprzedam dalej.
Ojciec i syn. Jeden dom, dwa garaże, trzy samochody w kolekcji. Dariusza i Grzegorza Świniarskich poza więzami rodzinnymi łączy pasja do „miniaków”, brytyjskich samochodów produkowanych od połowy do końca zeszłego wieku, w popkulturze znanych jako „auto Jasia Fasoli”.
Najstarszy z posiadanych przez nich egzemplarzy jest prawie równolatkiem Dariusza i został wyprodukowany w 1965 roku. Aktualnie tkwi rozpostarty na podnośniku w jednym z garaży i jest trzecim, przy którym nabierają wprawy – metodą prób i błędów uczą się, co, jak i kiedy w danym aucie odnowić lub wymienić. Przy okazji szlifują coraz rzadszą dziś umiejętność: złożenie od podstaw własnego auta.
Tak postrzega to również Artur Rogowski z Ełku, kolejny kolekcjoner „miniaków”. – Większość tych samochodów jest jak budowle z klocków lego. Każdy właściciel dodaje coś swojego i jest tak duży wybór akcesoriów, że nie ma dwóch identycznych egzemplarzy.
Kingę Wawro z Rzeszowa zabytkowe auta oczarowały na stażu w firmie zajmującej się renowacją oldsmobili. Pracowała tam między innymi przy samochodzie Pabla Picassa. – W nowych samochodach podpinasz się pod komputer i już wszystko wiadomo. W starych trzeba po kolei wszystko sprawdzać, żeby dojść do przyczyny usterki. To jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta