Odlot selekcjonera
Czesław Michniewicz wciąż pozostaje selekcjonerem. Jednak po informacjach z posiedzenia zarządu PZPN-u jest już tylko jedno pytanie: kiedy przestanie nim być.
Michniewicz selekcjonerem w ogóle nie powinien zostać z powodów merytorycznych i etycznych, bo jest bardzo przeciętnym trenerem, a jego zażyłe kontakty z „Fryzjerem”, szefem mafii piłkarskiej, były kompromitujące. O jednym i drugim wiedziano, a mimo tego prezes PZPN-u go zatrudnił. Występ Polaków na mundialu i okoliczności temu towarzyszące pokazały, że było gorzej, niż mogliśmy oczekiwać.
Piłkarze wyszli z łatwej grupy, ale pochwał nie zebrali. Męczyli nas defensywną grą, zgodnie z taktyką wybraną przez trenera. Taką, która wprawdzie doprowadziła do celu, jakim był awans do drugiej rundy, ale ograniczała możliwości najlepszego napastnika świata.
Zwykle w takich sytuacjach osoba odpowiedzialna za wynik robi rachunek sumienia, widzi, co się nie udało, szuka winy w sobie. Michniewicz jednak przyjął taktykę dość charakterystyczną w dzisiejszych czasach dla wielu osób na stanowiskach. Takich, którzy przekuwają porażkę w sukces. Zwykły człowiek, słysząc, że zrobił coś nie tak, a ludzie dają wyraz dezaprobaty dla takiej pracy, schowałby się w mysią...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta