NATO nie odda Rosji ani guzika
Zamiast odsieczy po zajęciu przez Rosjan ziem aliantów, sojusz od razu będzie bronił każdej piędzi flanki wschodniej. To rewolucja.
„New York Times” pisze o drugiej, obok przystąpienia do NATO Finlandii i zapewne Szwecji, niechcianej przez Władimira Putina konsekwencji inwazji na Ukrainę, gdy idzie o kształt sojuszu atlantyckiego. Rok temu, widząc, jaki los spotkał ziemie ukraińskie zajęte w pierwszej fazie inwazji przez Rosjan, zmiany planów ewentualnościowych paktu domagała się premier Estonii Kaja Kallas. Jej obawy podzielały pozostałe państwa bałtyckie, a także Polska.
Rozumowały, że Kreml uderzeniem z zaskoczenia może zająć w ciągu pierwszych dni wojny strategiczne tereny jak Przesmyk Suwalski, co odcięłoby Litwę, Łotwę i Estonię od reszty aliantów. Odbicie tych terenów w dalszej części konfliktu byłoby w takim przypadku trudne. Od przeszło roku przed takim wyzwaniem staje Ukraina, która została odepchnięta od większości wybrzeża i nie może odbić utraconych ziem. Nawet jednak, jeśli udałoby się odzyskać utracone tereny, jest prawdopodobne, że wcześniej Rosjanie dopuściliby się tu masakry ludności cywilnej. Przykład Ukrainy jest tu znowu krzyczącym ostrzeżeniem.
Nadzór z Mons
Rewolucja w NATO jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta